niedziela, 12 maja 2013

Tak z nudów przelogowałam się na to konto i coś dodaję. Tak, ''coś'', bo nawet nie wiem, co mogę napisać. Chyba, a raczej na pewno - wyszłam z wprawy pisania tego typu postów. Zdążyłam przywyknąć do pisania samych postów z rozdziałem czy też one-shotem, które wzbogacałam tylko krótką notką autorską, a czasem nawet i ją pominęłam, dlatego teraz nie lada wyzwaniem będzie dla mnie napisać jakąś dłuższą lub chociaż w miarę długą notatkę.

Co u Łaciatego? Łaciaty ma się świetnie. Niedługo skończy cztery lata. O mój Reito, jak ten czas szybko minął. Wydaje mi się, że jeszcze kilka tygodni temu biegał po domu jako małe, łaciate żyjątko z dużymi uszami. Wyrósł chłopak, oj wyrósł. Powinien schudnąć, bo wydaje mi się, że strasznie się spasł. No może przesadzam, aż tak strasznie się nie spasł, bo wagi dopuszczalnej przez wzorzec nie przekracza, ale wolałabym, aby schudł te kilka kilo. Byłabym wielce szczęśliwa. Co więcej mogę napisać? Chyba nic, bo jak napisałam - niezbyt potrafię już pisać tego typu posty, a i tak jestem z siebie dumna, patrząc na długość tego posta. Zapraszam więc na drugiego blogatwittera i w razie jakichkolwiek pytań na aska. 

wtorek, 9 kwietnia 2013

Wooho!

 Cześć i czołem. Długo nic nie pisałam i trochę głupio mi się zrobiło, że tak po prostu zostawiłam bloga, nic o tym nie pisząc. Ale jest to spowodowane zmianami. Ogromnymi zmianami.
Zmianami w moich zainteresowaniach - do kynologii doszła również Japonia i kultura tego kraju oraz mangi, i anime.
Zmianami w guście muzycznym - rock made in Japan ^^. Czyli j-rock. Nowa miłość: basista zespołu The GazettE. No i na poważne zaczęłam przygodę z pseudo-literaturą, tym razem na całkiem nowym koncie, moim jednym, z którego korzystam i będę korzystać. Także najprawdopodobniej blog zostaje zawieszony. A raczej: blog zostaje pseudo-zawieszony z racji, iż od czasu do czasu może zaloguję się na to konto i wstawię coś z Łaciatym.
A teraz:
Nowy blog.
Twitter.
Ask.
GG: 41207108
A tu adminuję:
A mój monż gra w the GazettE.
Spłoń w ogniu piekielnym.
Stand up! Gazetto is here.

wtorek, 24 lipca 2012

Gorszy dzień - psy też go mają.

Psy też mają gorsze dni i też wstają lewą... nogą? A może łapą? ;) Mniejsza o to. Odi wczoraj właśnie taki gorszy dzień miał. Wieczorem normalnie położył się spać, w nocy jak zawsze wpakował mi się do łóżka, ale rano obudził się nie taki jak zawsze. Nie obawiałam się, że zachorował, ponieważ energii jak zawsze miał wiele, jadł normalnie i jak zawsze prosił o więcej. Ale chodził po domu bez celu, ''marudził'', nie wiedział co z sobą zrobić i wszystko go denerwowało. Był strasznie nieznośny i nieposłuszny na 'treningu' więc sobie odpuściliśmy.
Dopiero pod wieczór się trochę uspokoił, podbiegł do mnie dając wyraźnie do zrozumienia, że chce na spacer. Nie zważając na godzinę zapięłam go na smycz i truchtaliśmy sobie przed siebie, zaszliśmy dość daleko. Po powrocie nagrodziłam go za dobre zachowanie na spacerze, wyczesałam go jak zawsze na koniec dnia, dostał kość i grzecznie położył się z nią na swoim miejscu. Dziś powrócił ''stary Odi'' i wydaje mi się, że nie będzie dzisiaj robił żadnych problemów.
Spasł mi się coś trochę. Trzeba powrócić do dietki.
''Kończę trzy lata - ustatkowuję się?'' - Wiele osób twierdzi, że beagle po skończeniu trzeciego roku życia ustatkowują się czyli stają się posłuszniejsze, mniej szkodliwe dla mieszkania (nie psują, nie gryzą mebli itd.),... Więc chciałabym się co do tego wypowiedzieć. 
Odi drugiego czerwca skończył trzy lata, na samym początku nie widziałam żadnych zmian w Jego zachowaniu - był taki jak dawniej. Ale teraz muszę przyznać, że się zmienił. Jest o wiele grzeczniejszy, trochę spokojniejszy, lepiej zachowuje się w domu (dawniej w domu się nudził przez co niszczył to i owo), nie rozrabia i nie psoci tak jak dawniej. Stał się trochę bardziej tolerancyjny w stosunku do naszego kota. Więc wydaje mi się, że ta teza jest trafna - beagle po skończeniu trzech lat stają się bardziej ogarnięte. A może mi się tak tylko wydaje, bo Odi zaczął teraz pojmować o co chodzi w mojej ''pracy'' z nim? Próbujemy teraz nauczyć się przychodzenia na zawołanie. Odi robi ogromne postępy, wystarczy że go zawołam i pies już jest przy nodze. No ale te postępy na razie są tylko na lince treningowej, która w sumie jest tylko dla jakieś ochrony, ponieważ nie trzymam jej w ręku, leży ona na ziemi. Ale na razie (jak już pisałam w ostatnim poście) nie zamierzam próbować go spuścić ze smyczy/linki. Muszę mieć po prostu pewność, że pies całkowicie opanował przychodzenie na zawołanie.

sobota, 21 lipca 2012

Z ''treningu'' jeśli można to w ogóle nazwać treningiem.

Uświadomiłam sobie dziś, jak beagle są bliskie mojemu sercu i jak bardzo je kocham. Owszem, bordery są wspaniałymi psami, ale to z (w typie) beagle'm żyję już prawie trzy lata i to z nim przeżyłam najwspanialsze swoje chwile.
Nasza towarzyszka wraca dopiero jutro więc musimy się z Odim jakoś zająć, bo niestety mama ma mnie już dość. Chodzę po domu i marudzę, a Odi z nudów kula się po podłodze z misiem w pysku. No więc wzięłam 'młodego' (chociaż taki młody, to on już nie jest), zapięłam go na linkę treningową (10 metrów swobody) i zaczęliśmy ''trenować'', a raczej bawić się w przypominanie komend. Odi skakał, szczekał, biegał no i wzięliśmy się za przychodzenie na zawołanie o ile trzyletniego psa mogę jeszcze tego nauczyć. Chociaż jest to do zrealizowania, ponieważ podobno beagle po skończeniu trzech lat stają się mniejszymi diabełkami niż były. Na lince treningowej mojemu Eniowi przychodzenie na zawołanie nie sprawia żadnych kłopotów, przybiega od razu, kiedy go zawołam. Ale za spuszczanie go na razie nie mam w planach się brać, ponieważ zachowanie Odiego po spuszczeniu go ze smyczy nie jest mi na rękę.
Miłośnik kulania się w trawie.
''Jestem posłuszny.'' :D
Smile. :)
Czujny obserwator.
Komenda ''nie rusz'' już prawie opanowana.

czwartek, 12 lipca 2012

Tak jak obiecałam - nowa sesja.

Tak jak obiecałam zrobiłam Odiemu małą, amatorską sesję zdjęciową.
 Oto jej efekty:
'' - Bawimy się w chowanego? Ty szukasz! ''

'' - Tu mnie nie znajdzie.'' ;)
'' - Dobra, wygrałaś. Teraz ja szukam. '' C:


środa, 11 lipca 2012

Wakacje mijają Nam bardzo fajnie. Moja koleżanka, towarzyszka na spacerach wyjechała więc jesteśmy skazani na spacery tylko we dwójkę. Dlatego nie mam żadnych nowych zdjęć. Zrobiłam dziś tylko jedno, telefonem i to niezbyt wyraźne więc nie będę go tu wstawiać. Jutro postaram się wyjść z Odim na jakąś dłuższą sesję zdjęciową.
Ostatnimi czasy zaczęłam na poważnie myśleć o zakupie drugiego psa. Jeszcze kilka tygodni temu tylko zastanawiałam się nad rasą, nie miałam większych, konkretnych planów zakupu psa. Kandydatów miałam naprawdę wielu, były to m.in West Highland White Teriery, Cavalier King Charles Spaniele, Buldogi Francuskie, drugi Beagle, Bull ze schroniska, Owczarek Australijski Aussie, Owczarek Szkoci, a nawet przeszedł mi przez głowę Chart Afgański. Ale teraz klamka zapadła. Zapadła na Border Collie. Z dnia na dzień zaczęłam się coraz bardziej interesować tą rasą aż w końcu się zakochałam. Na samym początku nie miałam w planach zakupu tego psa, to była, a raczej wydawało mi się, że była to jednorazowa miłość jednak jak się okazało myliłam się. Teraz już poważnie myślę o zakupie psa i wiem, że na 100 % będzie to Border.
Border Collie najprawdopodobniej zagości w moim domu za dwa/trzy lata. Na razie dogłębnie poznaję rasę, jej właścicieli oraz regularnie przeglądam hodowle.
Na chwilę obecną zainteresowana jestem hodowlą Never Never Land, ponieważ zależy mi na psie do sportów kynologicznych, a dokładniej do dogfrisbee.

piątek, 29 czerwca 2012

Po krótkiej przerwie - nowe zdjęcia.

Cześć.
Wczoraj wybraliśmy się na bardzo długi spacer, zapowiadało się znakomicie, ale po drodze nastrój się trochę zepsuł. A czemu? Ponieważ w drodze do miejsca, do którego szliśmy w rowie przy szosie napotkaliśmy martwego jelenia. Nikomu nie życzę takiego widoku...

No i dziś oficjalnie zaczęły się wakacje. Z jednej strony się cieszę, ponieważ w końcu luz, zero stresu, nauki i wolność. Więcej czasu dla Odiego, szlajanie się bez celu po mieście do późna itd. jednym słowem raj. Ale z drugiej strony niezbyt się cieszę. Musiałam na dwa miesiące pożegnać się z moją wspaniałą klasą no i oficjalnie pożegnać się z pewną Osobą, ponieważ za rok Go już w szkole nie zobaczę... Ale to już inna historia, którą poznali/poznają osoby wtajemniczone.
Teraz przejdę do zdjęć.
Nie ma to jak pojenie Odiego wodą z butelki. ;>